Wyszedłeś, mężu mój
W trakcie naszej pracy
Zostawiłeś mi cały bój
Nieszczęście podając na tacy
Zostawiłeś mnie samą
Na środku drogi i klatki
Z klamotów tamą
Nie dając szans na łatki
Odbierając swą pomoc
Skazałeś mnie na spóźnienie
Na ludzki śmiech i noc -
Sam idąc piętro wyżej po wytchnienie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz